Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:12 22-08-08    Temat postu:

Wiedziałam, że tak będzie

Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 15:22:47 23-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:44:31 23-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, ~~Basia~~ oraz *~Lidka*

37 ODCINEK

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Po wyjściu Manuela rodzeństwo zastanawiało się co zrobić w tej jakże trudnej sytuacji.

- To mi się nie podoba. Mam się zgodzić na ten szaleńczy plan, poddać się bez walki i opuścić swój własny dom? Przecież nikt nas nie wyrzucił! – denerwował się Javier...
- Moim zdaniem Manuel ma rację. Podejrzewałam to, ale nie chciałam uwierzyć... Kilka razy widziałam jak ciocia umawiała się na schadzki z naszym ojcem. Nie zdziwiłabym się gdy działała przeciwko nam – zasmuciła się Soledad...
- Wiedziałaś o tym i nic nie mówiłaś? Co się z tobą dzieje Soledad! – denerwowała się Marina.
- Uspokójcie się! Teraz to nie jest najważniejsze. Teraz zaczynam wszystko rozumieć! Esperanza jest przeciwko nam i działa razem z Sandovalami. Jeżeli razem uknuli śmierć rodziców i Ofelii to i my jesteśmy w niebezpieczeństwie! – zauważył Javier.
- Masz rację. Widzieliśmy ludzi Ricarda niedaleko naszej hacjendy. Szykują akcję w razie naszej odmowy... Nie wiem czy pomoc Manuela przyniesie jakieś efekty – stwierdziła Marina...
- Tak czy inaczej będziemy się musieli stąd wynieść, bo nie wiadomo czy przeżyjemy do jutra – powiedział zdenerwowany Javier...

Tymczasem...

- Zwariowałeś? Co to za podwójna gra! – krzyczała na Manuela Esperanza.
- To nie jest żadna podwójna gra! Dzięki temu będziesz miała hacjendę! – odparł Manuel.
- Ja? Z tych papierów wynika, że tylko ty!
- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać! Owszem z papierów wynika, że ja mam władzę, ale będziemy rządzić wspólnie... Możesz mi nie wierzyć, ale rozmawiałem z Mariną, Soledad i Javierem i ci kretyni mi uwierzyli. Wyniosą się stąd jeszcze dzisiaj!
- Jak tego dokonałeś? – zdziwiła się Lucrecia.
- Powiedziałem, że to Sandovalovie nas wszystkich szantażują i że jeżeli się nie wyniosą to zginą. Dzięki temu oni zgodzą się z wolą Alejandra
i to ja będę właścicielem hacjendy. Tobie nie ufają! Podejrzewają cię o romans z Alejandrem!
- Co takiego?
- Dokładnie tak. Nie udawaj. Dobrze o tym wiem. Ale w tej chwili to nieistotne. Zrozum mnie, że musiałem tak postąpić! Oni się wyniosą, a my podzielimy się władzą razem z Lucrecią...
- Sięgasz po zbyt wiele Manuelu – powiedziała poirytowana Esperanza.
- Nie Esperanzo. Sięgam po to co moje i dzielę się z tobą. Jeżeli mi nie ufasz to idź do swojego kochanka Ricarda. On zabiję cię godzinę po przejęciu hacjendy. Razem przeciwstawimy się Sandovalam. Pokonamy ich. Oni mają ludzi, ale my też nie jesteśmy sami. Mamy wpływy w stolicy. Dzięki temu utrzymamy się w grze i wygramy tą wojną. Co ty na to? – spytał Manuel patrząc na Esperanzę i Lucrecię...
- To co mówisz nie jest głupie. Tak zrobimy. Ryzyko istnieje zawsze... Zgadzam się – powiedziała bez większego entuzjazmu Esperanza...
- A ty Lucrecio?
- Popieram cię całkowicie. Świetnie to rozegrałeś. Jeżeli ci idioci jeszcze dziś opuszczą hacjendę, to Ricardo nie domyśli się naszego planu. Nie wie przecież o twoich dokumentach. Będzie myślał, że wszystko się udało. To perfekcyjne zagranie – cieszyła się Lucrecia...
- Czyli oficjalnie hacjenda jest pana. Ale w rzeczywistości będzie zupełnie inaczej – podsumował sędzia Barrios.
- Dokładnie tak. Niech Ricardo myśli, że jest nieco inaczej. To go zgubi – stwierdził Manuel...

Mieszkanie Arturo.

- Czemu jesteś tak zdenerwowany? Co się stało? – zapytał brata Alejandro.
- Najgorsze z możliwych. Uwidocznił się spisek. Wszyscy cię oszukali! – odpowiedział wściekły Martin.
- Co takiego?
- Dzisiaj Esperanza przyszła do hacjendy ze skorumpowanym sędzią Barriosem. Dobrze go znam. To sprzedajna kanalia! Ustalili, że po twojej śmierci hacjenda przechodzi w ręce Esperanzy!
- Jakim prawem? To jakiś żart?
- Nie... Taką decyzję podjął sędzia... To bardzo podejrzane... Ale to nie wszystko...
- Co jeszcze się wydarzyło?
- W tym samym momencie wkroczył Manuel i stwierdził, że to on, a nie Esperanza jest właścicielem hacjendy!
- Słucham? Manuel właścicielem hacjendy? Dobre sobie... On nie jest nawet z rodziny jak Esperanza...
- On ma zdecydowanie mocniejsze dowody. Pokazał upoważnienia jakie ty podpisałeś. Widnieje tam twój podpis. Dokument nie jest sfałszowany... To dziwne. Dlaczego to podpisałeś? Twoje zaufanie do niego od początku mi się nie podobało...
- Zaraz zaraz. Nic takiego nie podpisywałem!
- Przypomnij sobie... Może kiedyś prosił cię o jakieś podpisy...
- O mój Boże... W więzieniu... Podpisałem sporo papierów, ale nie patrzyłem dokładnie co... Sądziłem, że podpisuję tylko jego szefostwo w firmie na czas mojej nieobecności... Czy to oznacza, że... On mnie naprawdę zdradził! – przeraził się Alejandro.
- Niestety to prawda. Powiedział, że nie ma żadnego twojego testamentu. To oszust i zdrajca. Nie wiem jednak czy działa z Esperanzą i Sandovalami czy chce odebrać wam majątek na własną rękę. Jedno jest pewne – należy chronić twoje dzieci, bo jeżeli nie zgodzą się na rządy Manuela lub Esperanzy, to mogą zginąć... Oni na pewno ich wyrzucą!
- Przeklęty Manuel! On i Esperanza zakpili sobie ze mnie! Tak tego nie zostawię. Musimy działać. Zaczekamy na Artura, a potem będę musiał spotkać się z dziećmi. Nie ma czasu do stracenia. Ten spisek przeciwko mojej rodzinie zaszedł już za daleko – oburzył się Alejandro...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Hacjenda jest moja, a nie Manuela. Nie martwcie się. To niczego nie zmienia – powiedziała Esperanza...
- Jesteś podłą zdrajczynią! Zagarnęłaś to co należało od lat do naszego ojca! – krzyczał Javier.
- Miałaś z nim romans... Nie wybaczymy ci tego... Zdradziłaś własną siostrę, a mama tak bardzo cię kochała... Zwierzała ci się z małżeńskich problemów, a ty za jej plecami uwodziłaś jej męża. Jak mogłaś? – nie dowierzała Marina.
- To chore! Nie chcemy cię znać! – wtórowała jej Soledad...
- Ale to nowiny wyssane z palca! Kto wam nagadał takich głupot?
- Wiemy, że to prawda! Zdradziłaś naszą rodzinę!
- Może i zdradziłam! Ale mam dość waszych oskarżeń! Hacjenda może być moja albo i Manuela, ale nie będzie wasza, więc zmiatajcie stąd! Dość mojej dobroci! Pomagałam waszym rodzicom w wychowaniu was na dobrych ludzi, a tak mi się odpłacacie! Ja jestem właścicielką i wyrzucam was stąd! Mieszkajcie sobie na ulicy lub gdzie chcecie, ale nie chcę was tu więcej widzieć! Spakujecie się i opuścicie ten dom! Raz na zawsze!
- Żebyś wiedziała, że tak zrobimy. Jesteś hipokrytką, ale kiedyś zapłacisz za zniszczenie własnej rodziny! Ty i twoi wspólnicy!
- Odejdę z wami – zaproponowała Lucrecia udając poruszenie...
- Ty zostaniesz, bo nie szczekałaś przeciwko mnie tak jak oni. Nie martw się. Oni nie są tu mile widziani, nie ty – stwierdziła Esperanza...

Zdenerwowany Javier wybiegł z mieszkania, a Marina i Soledad zrozpaczone i ze łzami w oczach poszły na górę się spakować... Przyszedł tam Manuel, który chciał ich uspokoić.

- Widzicie? Jest tak jak mówiłem... Esperanza ma za sobą duże wpływy i wielu wspólników. Przeczekajcie się i zamieszkajcie w jakimś hotelu. To dla waszego dobra. Za jakiś czas wrócicie na włości. Ja przypilnuje Esperanzę i zawiadomię policję. Uporamy się z Sandovalami i waszą ciotką. Obiecuję – powiedział Manuel...
- Dziękujemy ci... Oby ten plan wypalił – powiedziała załamana Marina...
- I gdzie teraz pójdziemy? Co za dzień... A miałam mieć randkę z Gustavo... Będę musiała ją odwołać...A tak chciałam się z nim zobaczyć – lamentowała Soledad...
- A kto powiedział, że się nie zobaczysz? Ten problem da się jakoś rozwiązać. Odwiedzimy Munosów razem. Teraz jedyną osobą która może mnie pocieszyć jest Sergio – stwierdziła Marina...
- Wszystko poszło zgodnie z planem... Nikt mi nie przeszkodzi w zrealizowaniu celu o którym marzę od lat – cieszył się Manuel...

Mieszkanie braci Munos.

- Niech będzie, że uwierzę ci w tę bajeczkę, ale na przyszłość unikaj tego człowieka jak ognia. On trzyma sztamę z moim szefem, a to mi się nie podoba. To dziwny typek – powiedział o Simonie Gustavo...
- Wiem, ale nie mogłem inaczej zareagować. Tu chodziło o Marinę. Nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić – denerwował się Sergio...
- Tak samo jak ja nie pozwolę skrzywdzić Soledad... Dzisiaj umówiliśmy się na randkę, ale nie wiem czemu ona nie dzwoni... Miała potwierdzić spotkanie. Czyżby mnie odtrąciła?
- Na pewno nie... Na pewno niedługo zobaczymy nasze kochane siostry De La Fuente, bo przecież bez nich byłoby nam ciężko – żartował Sergio...
- Nie przeczę, że Soledad zapadła mi w serce tak jak tobie Marina... I teraz co z tym fantem zrobić?
- Nic. Po prostu iść do przodu...
- Łatwo ci mówić. To wszystko nie jest takie proste...
- Nie jest, ale dzięki sile miłości osiągniemy to szczęście o którym zawsze marzyliśmy...
- Oby tak było...

Jakiś czas później.

Hacjenda Sandovalów.

Javier był tak wzburzony, że zdecydował się pojechać do hacjendy największego wroga jakim był Ricardo Sandoval...

- Kogo ja tu widzę? – zdziwił się Ricardo.
- Zaskoczony? Musiałem tu przyjść i wyznać ci prosto w twarz, że nie zdobędziesz mojej rodzinnej hacjendy! – krzyczał Javier.
- Nie podnoś głosu w moim domu chłopcze, bo moi ludzie cię uciszą. To już nie jest twoja hacjenda... Należała do twojego ojca, ale teraz właścicielką jest twoja ciotka. Skąd więc ta złość?
- Dobrze wiem, że ty i ona jesteście w spółce. Zapewniam cię, że udowodnię ci zbrodnię na mojej matce i wrobienie mojego ojca w jej zabójstwo. Zapłacisz za to! Nie przejmiesz hacjendy!
- Błąd chłopcze... Już ją przejąłem... To znaczy przejęła ją Esperanza. Nie chcecie z nią mieszkać? Czyżby wasza duma nie pozwalała na to?
- Ty bydlaku!

Javier chciał uderzyć Ricarda, ale powstrzymał go Tobias i kilku innych ludzi Sandovala.

- Nie podnoś ręki na swojego sąsiada. Nie zapominaj, że jesteś na moim terenie. Mógłbym kazać cię zabić, ale jesteś zwykłym śmieciem... Wyjdź stąd albo moi ludzie zrobią z tobą porządek! Wynoś się! – kpił Ricardo...
- Teraz wygrywasz, ale twoja dobra passa się skończy. Zobaczysz Sandoval! – rzucił na koniec Javier po czym opuścił hacjendę...
- Akcja najwyraźniej się udała skoro ten chłopak jest tak wzburzony – cieszyła się Isabela.
- Owszem. Mamy hacjendę kochanie... Już nikt nam nie przeszkodzi w panowaniu nad wszystkimi ziemiami w Coralos. Następnym krokiem będzie ich rodzinna firma. Manuel i Esperanza niedługo nacieszą się władzą – stwierdził Ricardo...
- I takiego cię kocham skarbie. Zawsze wiesz jaki będzie nasz następny ruch...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Manuel, Esperanza i Lucrecia świętowali. Każdy z nich snuł swoje własne plany wobec hacjendy, ale póki co byli wspólnikami i cieszyli się z wykonania planu.

- Dalej mi nie ufasz? Zrobiłem to może nieoczekiwanie i nieco z zaskoczenia, ale w konsekwencji to ty wyszłaś na tym najlepiej – stwierdził Manuel.
- Jasne... A ty masz podpis Alejandra. Skąd go wytrzasnąłeś? Na kilometr widać jaki jesteś chciwy – pomyślała Esperanza uśmiechając się jednak na znak aprobaty do swojego rozmówcy.
- Oni już tu nie wrócą. Pokonaliśmy ich. Teraz trzeba skupić się na Sandovalach. Założę się, że Ricardo będzie chciał się nas pozbyć...
- Mnie martwi jeszcze Martin De La Fuente. Nagle gdzieś zniknął... Nie jest aż takim idiotą jak Marina, Soledad i Javier. Może coś kombinować...
- Nic nie wskóra. Inaczej dostanie kulkę w łeb...
- Dobrą robotę wykonał Manuel. Teraz muszę się go trzymać, a kiedy zyskam mocniejszą pozycję, to zaatakuję – pomyślała przyglądająca się z boku Lucrecia...

Mieszkanie braci Munos.

Sergio usłyszał dzwonek do drzwi i szybko pobiegł otworzyć. Zdumiał go widok Mariny i Soledad, całych załamanych i zrozpaczonych, ze łzami w oczach.

- Co się wam stało? – przestraszył się Sergio...
- Mamy poważny problem. Musiałyśmy tu przyjść... Chcemy z wami porozmawiać. Tylko to nam pozostaje – wyznała Marina.
- Mój Boże... Dlaczego jesteście tak rozbite? – spytał zaniepokojony Gustavo...
- Straciliśmy dach nad głową. Zostałyśmy zdradzone i nie wiemy co robić. Musicie nam pomóc. Jesteście naszą jedyną nadzieją. Nasz koszmar chyba nigdy się nie skończy – powiedziała Soledad...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:56:15 23-08-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:45:31 23-08-08    Temat postu:

Dubel

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:50:12 23-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:46:31 23-08-08    Temat postu:

Znowu wysłane 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:50:49 23-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:44:14 23-08-08    Temat postu:

Wow super odcinki
Esperanza ma wreszcie hacjende...
Szkoda ,że musi się dzielić
Ale wierzę w to ,że kiedys to ona zawładnie tymi ziemiami
A tamci zostana z niczym...
Super ;****
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:56:36 23-08-08    Temat postu:

Fajny odcinek Wreszcie wyjaśniło się do kogo nalezy hacjenda
Manuel niby będzie się dzielił z Esperanzą i Lucrecią.Rodzenstwo wreszcie wykrzyczało Esperanzie jaką jest kobietą i nie chcą jej znać i bardzo dobrze.Na dobre wyprowadzili się z hacjendy. Ciekawe co będzie dalej i kiedy Alejandro się ujawni.

Czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:28:09 24-08-08    Temat postu:

Super odcinek
Manuel jest niezły. Prowadzi podwójną grę. Tak naprawdę chce zagarnąć wszystko dla siebie, a nie dzielić się z Esperanzą, Lucresią i Sandovalami.
Martin powiedział Alejandrowi co się stało i że Manuel to zdrajca. Jakże Alejandro się zdziwił, ale nie zamierza tak tego zostawić.
Dobrze, że dzieci wyznały Esperanzie co o niej myślą a ona wyrzuciła icz z hacjendy. Podła żmija.
Javier poszedł do Ricarda wygarnąć mu wszystko. Ricardo kazał go wyzrucić. Cieszy się, bo myśli, że przejmie hacjendę. Jakże się myli.
Soledad i Marina przyszły do Sergia i Gustawa szukać w ich raminach oparcia i pocieszenia. Oni na pewno im pomogą.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 10:23:17 24-08-08    Temat postu:

supcio odcinek pisania troszke miałabym, gdybym wszystkie odcinki nie komentowane przeze mnie skomentowała więc skomentuję ten odcinek (mam nadzieję że się nie obrazisz ;P bo i tak kiepsko mi to wyjdzie jak zawsze z resztą ) Manuel to niezłe ziółko. Prowadzi podwójną grę by tylko nie dzielić się z Esperanzą, Lecresią i resztą. Byle tylko Esperanza nie musiała długo się dzielić hacjendą. Fajnie że rodzeństwo wyznały jak widzą Esperanzę jej samej . Pozdrawiam i czekam na odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:55:32 24-08-08    Temat postu:

super odcinek
wow rodzeństwo chce się przeprowadzić z hacjendy, wiedzą ze Esperanza jest przeciwko im, i czują ze to ona z Sandovalami stoi za śmiercią rodziców i Ofelii..
no ciekawe jak oni wszyscy podzielą się tą hacjendą, najwięcej korzyści ma narazie Manuel..
no teraz Alejndro już wie że Manuel jest zdrajcą, szkoda że podpisał te dokumenty..
jeje Esperanza pokazała swoją twarz, i wyrzuciła Javiera, Mari y Sole z domu... ciekawe gdzie się teraz podzieją.. a ten manuel jeszcze miał czelność ich pocieszać..
Javier wykrzyczał wszystko w twarz Sandovalowi, chce udowodnić jego winę w śmierć matki i wrobienie w tą zbrodnię ojca...
dziewczyny poszły do braci Munos, pewnie u nich zamieszkają, ciekawe gdzie podzieje się Javier..
czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Virginia
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 13:54:37 24-08-08    Temat postu:

Fajny odcinek, cieszy mnie postawa rodzeństwa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:04:32 24-08-08    Temat postu:

Znowu dubelek

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:20:26 24-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:05:31 24-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, ~~Basia~~, Black_Lady, Kris, *~Lidka* oraz Virginia

38 ODCINEK

Mieszkanie braci Munos.

Marina i Soledad opowiedziały Sergio i Gustavo o ostatnich wydarzeniach. Javier miał załatwić im pobyt w hotelu na jakiś czas, a później same dobrze nie wiedziały co się stanie. W tej jakże trudnej sytuacji marzyły o zamieszkaniu z ukochanymi mężczyznami, ale jednocześnie zdawały sobie sprawę, że jest na to chyba za wcześnie...

- Dobrze wiecie jak ważną rolę pełnicie w naszym życiu. Możecie zatrzymać się u nas. Nie jest to może pałac, ale znajdzie się tu i dla was miejsce – stwierdził Sergio.
- Chętnie kochanie, ale to nie jest jeszcze odpowiedni czas – odparła Marina.
- Uwierz Gustavo, że bardzo chciałabym tu zamieszkać. Szkoda, że nic nie wyszło z naszej dzisiejszej randki, ale co się odwlecze to nie uciecze... Nie możemy zostawić naszego brata, będziemy potrzebować siebie nawzajem, więc zamieszkamy w jednym z hoteli – przyznała Soledad...
- Jak uważacie, ale nasze drzwi zawsze stoją przed wami otworem – zapewnił Sergio...
- Wiemy o tym. Tylko na was możemy polegać. Nasza ciotka nas zdradziła, nie wiem co sądzić o Manuelu... Niby nam pomaga, ale to wszystko jest takie dziwne. Nie wyjaśniłam do końca swoich spraw z Simonem, który cały czas wydaje mi się taki obcy, a do tego Lucrecia też została w hacjendzie razem z Esperanzą. Mam nadzieję, że nie została włączona do tego spisku i nie działa przeciwko nam razem z Sandovalami – stwierdziła Marina...
- Nie wiem co się po niej spodziewać. Duże pieniądze zawsze ją interesowały – zauważyła Soledad...
- Oby sprawy dobrze się ułożyły. Liczę, że kiedyś odzyskamy to co nasze. A zresztą bardziej cierpimy nie z powodu straty hacjendy, ale z powodu śmierci naszych rodziców. Wciąż jest nam bardzo ciężko bez nich... Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieramy...
- Uwierzcie, że są jeszcze uczciwi ludzie którzy wam pomogą. A nie martwcie się o Sandovalów. Mimo, że pracuję dla tych ludzi to szczerze ich nienawidzę. Pomożemy wam w uporaniu się z tymi przestępcami. Już niedługo – wyznał Gustavo...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Ricardo wiele nie zwlekał z wtargnięciem na ziemie sąsiadów. Niemalże jak król ze swoją świtą przyjechał do hacjendy De La Fuente. Kazał otoczyć hacjendę i jej ziemie upewniwszy się, że Esperanza zwolni lub wyrzuci dotychczasowych ludzi Alejandra. Kazał Tobiasowi ustawić straże aby mieć pełną kontrolę nad całym terytorium. Razem z nim przyjechał Simon, którego zaskoczyły nowiny, bo wraz z brakiem Mariny malały jego szanse na choćby skrawek hacjendy, ale nie mógł dać sobie tego poznać po sobie. Ricardo i Isabela po raz pierwszy weszli do hacjendy jakby byli w swoim własnym domu. Czekali tam już na nich pozostali wspólnicy, czyli Esperanza, Manuel, Lucrecia i sędzia Barrios. Wreszcie spełnili to co chcieli. Mieli w rękach nie tylko większość udziałów w firmie, ale i hacjendę która nie tak dawno jeszcze należała do Alejandra i Marii Emilii De La Fuente, a teraz prawnie powinna pójść w ręce ich dzieci. Powinna, ale dzięki intrydze tej grupy ludzi stało się zupełnie inaczej...

- Rozumiem, że wszystko poszło zgodnie z planem, a nawet lepiej skoro Javier De La Fuente przybył do mnie niemal ze łzami w oczach. Wreszcie zrealizowaliśmy plan który dopracowywany był przez lata – cieszył się Ricardo. Gratuluję ci Esperanzo. To ty masz teraz hacjendę...
- Dziękuję ci, ale mamy ją wszyscy, nie tylko ja – odparła Esperanza patrząc najpierw na Manuela, potem na Ricardo i na końcu z wściekłością na Isabelę...
- Jako, że ty, Manuel czy Lucrecia nie dysponujecie ludźmi pozwoliłem sobie pomóc ci i możesz korzystać z moich pracowników, którzy teraz będą strzeli hacjendy jak oka w głowie i nie pozwolą wejść tu nikomu obcemu...
- Daruj sobie te piękne słowa Ricardo. Dobrze wiem, że ty tu masz decydujące słowo – uśmiechnęła się Esperanza. Ale nie na długo – dodała w myślach...
- Owszem, ale każdy z nas dołożył coś od siebie i dlatego jesteś teraz
w miejscu w którym powinniśmy być...
- Zgadza się. Panujemy nad wszystkimi ważnymi ziemiami w Coralos. Teraz czas na większe łupy w stolicy – zauważyła Isabela.
- Przypominam, że firma jest już w naszych rękach. Dzieci Alejandra nie mają tam prawa głosu. Co prawda jest jeszcze Javier, ale sam nic nie poradzi. Sądzę, że w obecnej sytuacji w obawie o swoje życie złoży swoją rezygnację – powiedział Manuel.
- Na pewno tak zrobi. Jest rozbity i bezradny. Nie będzie walczył – oceniła Lucrecia...
- Dla mnie największy problem stanowi wciąż Martin. Jest podobny do Alejandra i tak łatwo się nie podda – zauważyła słusznie Esperanza...
- Przesadzasz. On nic nie znaczy. Już mówiłem, że możemy go zlikwidować. Nie będzie się raczej stawiał – oznajmił spokojnie Ricardo... Wypijmy za nasz sukces. Niech poznamy smak wina jakie trzymali tu przez lata ci idioci De La Fuente!
- To mi się nie podoba. Będą się dzielić beze mnie. Nie będę jednak pionkiem w grze jaką prowadzi Ricardo. W przeciwieństwie do nich Marina jest mi wciąż potrzebna. Jeżeli kiedyś odzyska hacjendę ja jako jej mąż zdobędę to co zamierzam. Teraz przyglądam się z boku, ale jeszcze wrócę do gry – pomyślał zaniepokojony swoją sytuacją Simon...

Tymczasem Ricardo, Isabela, Esperanza, Manuel, Lucrecia, Simon i sędzia Barrios triumfowali. To był ich dzień. Nie wiedzieli jednak, że to nie koniec wojny jaką od lat toczą z rodziną De La Fuente.

Stolica.

Mężczyzna kierujący wszystkim czekał na relację jaką miał mu zdać Oskar na temat bieżących wydarzeń.

- Mam nadzieję, że nie było problemów z Ricardem i mogłeś się wymknąć do stolicy – powiedział mężczyzna.
- Żadnych problemów nie było panie Santanez. Sandoval teraz mnie nie potrzebuje. Jestem od mokrej roboty, a do przejęcia hacjendy potrzebował kilkunastu swoich ludzi na czele z niejakim Tobiasem. Nawet nie ma pojęcia gdzie jestem – odparł Oskar.
- Doskonale. A więc wszystko poszło jak z płatka. Dobrze wiesz, że Ricardo ma sporo ludzi ze sobą i obawiam się, że uderzy mu do głowy woda sodowa. Dlatego musisz być cały czas przy nim aby wiedzieć co knuje. Na pewno będzie chciał mieć wszystko dla siebie. Bardziej ufam Manuelowi, a nawet Esperanzie, bo mimo, że oni są tak samo chciwi, to nie mają jednak żadnej broni w grze przeciwko mnie. Ricardo jest potężny, ale tak mu się tylko wydaje. W odpowiedniej chwili zabijesz go. Wolę aby na razie hacjenda była w rękach innej części naszych wspólników.
- Tak jest panie Santanez. Czekam na pana rozkazy...
- Powoli. Najpierw zorientujemy się czego chce Ricardo. Zresztą ani on ani reszta nie mają pojęcia jaką wartość mają te ziemie i o co toczy się gra. A zapewniam cię, że niewiele wyjdzie z tej gry żywych. Wytrzymają tylko silniejsi i bardziej odporni. Dla słabych nie będzie tam miejsca... Pamiętaj udawaj zaufanego sługę przy Ricardzie, a ja dam ci znak kiedy w najmniej oczekiwanym momencie go zaatakujesz...
- Wedle życzenia. To w końcu pan mi więcej płaci...
- I masz z tego większe korzyści. Ja postawiłem cię na nogi gdy tego potrzebowałeś. Nie zawiedź mnie. Możesz odejść...
- Dziękuję szefie...
- Kiedy załatwię Ricarda i Isabelę, to tamci sami się pozabijają. Manuel i Esperanza nie będą chcieli się ze sobą dzielić. Te ziemie będą tylko moje. Chciwi wspólnicy zginą od własnej broni – pomyślał mężczyzna popijając whisky...

Mieszkanie Arturo.

- To skandal! Gdzie są moje dzieci? Gdzie one się teraz podzieją? Nie mogę patrzeć na to z założonymi rękami. Stawię czoła zdrajcom! Żyję i nie mają prawa przejmować moich ziem! – awanturował się Alejandro.
- Uspokój się! Nie możemy działać będąc w takich nerwach! – próbował przekonać brata Martin.
- Martin ma rację. Sytuacja jest o wiele gorsza niż myśleliśmy. Musimy do tego podejść ze spokojem – ocenił Arturo.
- Ze spokojem? Kiedy moje dzieci zostały wyrzucone z domu, a obcy przejmują hacjendę? Co ty wygadujesz Arturo!
- Posłuchaj mnie uważnie. Mamy przed sobą więcej wrogów niż myśleliśmy. Oprócz Sandovalów są nimi przede wszystkim Esperanza i Manuel. Sandoval kupił też jednego z moich ludzi, ale tutaj mam nadzieję, że sprowadzę go na dobrą drogę i będzie z powrotem działał z nami...
- Co takiego? To ten policjant który zeznawał przeciwko mnie w sądzie?
- Tak, ale zmusili go do tego. Zastraszyli i porwali żonę. On może być naszą nadzieją. Jeżeli Ricardo mu ufa to lepiej dla nas. Teraz przekonam go aby skończył z takim życiem...
- Zrób to, bo inaczej zabiję go własnymi rękami. Ile zdrajców... To wręcz niesłychane...
- Nie wiemy po której stronie opowiedzą się Lucrecia oraz chłopak Mariny Simon... Nie byłbym pewny czy poprą twoje dzieci – stwierdził Martin...
- Ja tymbardziej. Jedno jest pewne. Dość ukrywania się! Jutro odszukam swoje dzieci i zobaczę jak wygląda sytuacja. Koniec przyglądania się tragediom jakie wciąż nękają moją rodzinę – wyznał Alejandro...

Tymczasem...

Zrozpaczony Javier spacerował po ulicach Coralos rozmyślając na temat dzisiejszych wydarzeń jakie zniszczyły jego rodzinę. Wiedział, że zostali oszukani, ale jednocześnie martwił się o przyszłość swoją, a przede wszystkim Mariny i Soledad. Nie podobało mu się, że siostry poszły odwiedzić Munosów.

- Wyglądają sympatycznie, ale teraz nikomu nie można ufać. Ci ludzie pracuję z Sandovalami, więc na pewno są tacy samy jak ich szef. Zresztą to może być kolejny podły ruch Esperanzy. Może przekupiła tych ludzi żeby udawali dobrych dla moich sióstr i rozkochali je w sobie, a potem skompromitowali i zostawili? Oby nie wpadły w ich sidła. Oby okazali się dobrymi ludźmi, bo jak nie to jestem gotowy na wszystko aby je obronić. Na wszystko – pomyślał Javier...

Po chwili ku jego zdumieniu spotkał... Carolinę. To było już drugie niespodziewane spotkanie z tą młodą, ale o jakich pazurkach i z jakim temperamentem dziewczyną...

- To znowu pan Javier. Kręci się pan koło mojego domu i powie pewnie, że przypadkowo? – spytała go z uśmiechem Carolina.
- A to pani... Proszę dać mi spokój. Naprawdę przypadkowo tu jestem. Nawet nie wiem gdzie trafiłem. Chodzę bez celu. Mam problemy i muszę sobie wszystko przemyśleć – odparł z niechęcią Javier...
- Problemy? Straciłeś dach nad głową? Zginęli ci rodzice? A może rzuciła cię dziewczyna? Są rożnego rodzaju problemy...
- Daj mi spokój...
- Miły jesteś...
- Tak samo jak i ty w stosunku do mnie. Nie mam ochoty na żarty. Idę stąd...
- Zaczekaj... Przepraszam cię. Taka już jestem. Głupkowata i pokręcona. Jeżeli chcesz się wygadać to zapraszam cię do mnie. Zrobiło się chłodno. Chętnie wysłucham twoich problemów jako osoba z zewnątrz. Co ty na to?

Javier uśmiechnął się na znak aprobaty. Tylko tak mógł zrzucić z siebie ten ciężar który dźwigał od jakichś kilku godzin. Poczuł, że musi się otworzyć przed kimś kto będzie mógł z innej strony spojrzeć na jego sytuację i walkę z człowiekiem bez skrupułów jakim jest Ricardo Sandoval. Javier nie wiedział jednak jednego. Nie miał pojęcia, że dziewczyna która go denerwuje, ale jednocześnie pociąga to córka jego największego wroga...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:09:50 24-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:52 24-08-08    Temat postu:

Ekstra odcinek Świetnie piszesz Ricardo, Isabela, Esperanza, Manuel, Lucrecia, Simon i sędzia Barrios triumfują.No tak mają się z czego cieszyć.Usunęli rodzeństwo z domu i przejeli hacjendę.Ale to jeszcze nie koniec Ciekawe co zrobi Alejandro.Wie,że jego dzieci zostały bez dachu nad głową..Ciekawe co będzie dalej Coś czuję,że Javier na serio zakocha się w Carolinie.Oby

Czekam na new:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:07:23 25-08-08    Temat postu:

fajny odcinek, ale czy nie krótszy.. ale to chyba przez to ze było 5 scen (ale długich)
hehe siostry jednak zatrzymają się w hotelu, a przecież mogły zamieszkać z braćmi Munos
Ricardo prawie jak król wtargnął na hacjendę de la Fuente, teraz wszyscy triumfuują, bo ziemie należą do nich..
hmm.. Oscar zdał relacje temu tajmneiczemu Santanezowi...
wow Alejandro chce się pokazać swoim dzieciom, chyba za wcześnie.. no ale zobaczymy...
najlepsza scenka z Caro y Javierem, oboje sie sobie spodobali już za pierwszym razem, teraz kolejne spotkanie..świetne teksty Caro, szkoda że Javier nie wie że jest ona córka jego największego wroga..
czekam na newik, pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:37:17 25-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek, zresztą jak zwykle.
Sandovalowie świętują sukces razem z Simonem, Esperanzą, Manuelem i Lucresią. Ricardo jest pewien, że wszystko jest jego. Ale się zdziwi.
Mężczyzna ze stolicy ma niezły plan. Oscar ma zabić Ricarda w odpowiednim czasie, a wspólnicy się nawzajem pozabijają a wtedy ziemie w Coralos będą jego.
Alejandro jest wściekły, że jego dzieci zostały wyrzucone z hacjendy. Chce się ujawnić.
Javier spotkal Carolinę, dziewczyna mu się podoba. Ciekawe, co będzie jak się dowie, że jest ona córką Ricarda.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 48, 49, 50  Następny
Strona 15 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin