Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:26:15 26-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, *~Lidka*~ oraz ~Basia~

39 ODCINEK

Mieszkanie Caroliny i Adriana.

Adriana nie było w domu, ponieważ poszedł odwiedzić starego przyjaciela. Carolina mogła więc zaprosić do siebie Javiera i porozmawiać z nim o tym co go dręczy. Chłopakowi było już wszystko jedno, z jednej strony dziewczyna go irytowała, ale z drugiej była w tej sytuacji jedyną osobą z którą mógłby porozmawiać o tej jakże trudnej sytuacji.

- Dziękuję ci, ale nie wiem czy jest to najlepszy pomysł abym tu przesiadywał. Siostry na mnie czekają – wyznał Javier.
- Zaczekaj. Usiądź i opowiedz mi co cię gnębi. Możesz mi zaufać. Być może nie jestem najlepszą słuchaczką i pocieszycielką jak już zdążyłeś zauważyć, ale mimo wszystko spróbuj – odparła uśmiechając się Carolina.
- Czemu nie... Nie wiem od czego mam zacząć... W bliskim okresie czasu straciłem niemal wszystko. Najpierw zabito mi matkę, następnie niesłusznie oskarżono o jej śmierć mojego ojca. Niedługo później gdy mój ojciec był chory postanowiono go przewieźć z więzienia do pobliskiego szpitala i wtedy doszło do wypadku, w którym zginął. Jestem pewien, że pewien okrutny człowiek zlecił komuś najpierw zabójstwo mojej matki, a później spowodował rzekomy wypadek ojca o którym niewiele wiadomo...
- Mój Boże... Tak mi przykro... Nie wiem co powiedzieć...
- To jeszcze nie wszystko. Niedawno temu zabito moją narzeczoną Ofelię. Pewni ludzie aby osiągnąć to co chcieli kierowali się zasadą po trupach do celu. I w końcu to osiągnęli. Wyrzucono mnie i moje dwie siostry z własnej hacjendy, wypędzono nas, a nasi sąsiedzi przejęli majątek razem z moją ciotką, która okazała się podłą zdrajczynią. To wydaje się być nieprawdopodobna historia, ale jest jak najbardziej prawdziwa. Zostałem pozbawiony najbliższych mi osób, bez dachu nad głową i muszę teraz walczyć nie tylko z przestępcami którzy zagarnęli ziemie mojego ojca, ale także z członkiem własnej rodziny, bo chciwość, żądza pieniędzy i władzy doprowadziła do tego, że czymś ważniejszym od uczciwości i sprawiedliwości stał się kawałek ziemi i hacjenda...
- Przykro mi... Mam nadzieję, że jakoś poradzicie sobie i znajdziecie nowe lokum, a potem zemścicie się na wrogach. Może policja wam pomoże...
- Wątpię aby nam pomogli... Człowiek który steruje tu wszystkim i który zagarnął naszą hacjendę na pewno ma wpływy. Nie zdziwiłbym się gdyby policja była na jego usługi. A co do mieszkania to jeszcze zobaczymy, na jakiś czas będziemy mieszkać w hotelu...
- Nie uwierzysz Javier, ale miałam... ciągle zresztą mam podobne problemy – zasmuciła się Carolina patrząc przed siebie...
- Nie bardzo rozumiem...
- Bez przerwy się przeprowadzamy z moim przybranym ojcem...
- Przybranym?
- Tak... Wychowali mnie dobrzy ludzie, moja przybrana matka nie żyje, ale mam na szczęście ojca, któremu zawdzięczam wszystko. Jest wspaniałym człowiekiem...
- Jeżeli mogę spytać... Wiesz w ogóle kim są twoi prawdziwi rodzice?
- Wiem, ale nie do końca. Moja prawdziwa mama zmarła przy porodzie, a ojciec... nie chciał mnie. Co więcej chciał mnie zabić, ale na szczęście mu się to nie udało. To bogacz i równie wpływowy i zły człowiek jak ten który zabrał ci hacjendę. Nienawidzę go choć nawet go nie znam i nie widziałam na oczy. Nie mogę zrozumieć czym sobie zawiniłam, że chciał i wciąż chce mnie zabić... Swoją własną córkę... Jak widzisz oboje jesteśmy nieszczęśliwymi pechowcami...
- Właśnie widzę. Życie nas nie oszczędza – stwierdził przybity Javier...

Mieszkanie braci Munos.

- Pamiętaj to co ci mówiłem. Zawsze możesz tu zamieszkać. Kiedy tylko zechcesz. Nie jest to hacjeda, ale chyba najważniejsza jest nasza
miłość – powiedział Sergio.
- Oczywiście kochanie. Będę miała to na uwadze. Zresztą nie byłabym tu sama. Moja siostra i Gustavo najchętniej nie spuszczaliby ze siebie wzroku – odparła Marina...
- Dlatego ja i mój brat mamy dla was tą jakże interesującą propozycję...
- A my ją przemyślimy. Ale musimy mieć czas na podjęcie decyzji. Będziemy w kontakcie kochanie. Wiem, że bardzo zwlekam, ale nie miałam głowy teraz ostatecznie rozmówić się z Simonem. Zrobię to jak najprędzej. Obiecuję – pocałowała chłopaka Marina.
- Kocham cię. Uważaj na siebie...

W tym samym czasie Gustavo żegnał się z Soledad...

- To była jedna czwarta naszej randki, ale lepszy rydz niż nic – żartował Gustavo...
- Masz rację. Jeszcze będzie okazja. Od razu poczułam się lepiej na twój widok. Szkoda, że muszę już iść – westchnęła Soledad...
- Możesz zostać...
- Wszystko w swoim czasie. Na razie mamy mieszkanie w hotelu razem z Javierem. Już czas na mnie. Trzymaj się Gustavo.
- Zawsze wam pomożemy, pamiętajcie o tym...

Hacjenda De La Fuente.

Po prawdziwej uczcie z okazji przejęcia hacjendy Manuel, sędzia Barrios, Simon, a także Isabela wrócili już do siebie. Lucrecia wybrała się na małą przejażdżkę po swoich terenach. W hacjendzie zostali tylko Esperanza i Ricardo. Sandoval póki co nie zamierzał ulokować się i zamieszkać w tej hacjendzie. Przynajmniej jeszcze nie dziś, ale Esperanza miała już swój plan działania. Widząc rosnącą pozycję Manuela, musiała po prostu owinąć sobie Ricarda wokół palca. Odwiedziła go gdy ten siedział sobie za biurkiem gabinetu należącego do Alejandra De La Fuente...

- Rozgościłeś się na swoich włościach? – spytała go z zaciekawieniem Esperanza.
- Owszem. Trochę tu pozmieniam. Nie podoba mi się wystrój w gabinecie tego kretyna. Wybacz, że nie spytam się go o pozwolenie, ale biedaczek nie żyje, więc biorę to co moje – odpowiedział śmiejąc się Ricardo.
- Powiedz na co teraz masz ochotę?
- Rozpływać się nad tym wszystkim co jest moje...
- Chciałeś powiedzieć nasze...
- Oczywiście... nasze...
- A może... chcesz się trochę rozluźnić. Mamy taki piękny wieczór, nie musimy kończyć naszego świętowania... Zabawmy się, a nigdy nie zapomnisz tego dnia...

Esperanza rozpoczęła swój teatrzyk jakim było uwodzenie Ricarda. A on był nieco podpity, więc specjalnie się nie opierał...

- Isabela dostanie szału jak zorientuje się, że nie wrócę na noc...
- Nie przejmuj się swoją żoną. Ona nie jest taka dobra jak ja. Nie jest taką prawdziwą kobietą jak ja...

Esperanza zabrała się szybko za całowania Ricarda któremu było już wszystko jedno. Z jednej stronie wiedział, że kobieta ma w tym swój cel, ale podobała mu się i nie mógł zmarnować kolejnej okazji aby spędzić z nią noc. Wylądowali na kanapie przypieczętowując jednocześnie koalicję i współpracę jako właściciele największych hacjend w Coralos...

Tymczasem...

Alejandro nie wytrzymał i pojechał wraz z Martinem w okolice swoich terenów. Brat wyperswadował mu z głowy pomysł szalonego wtargnięcia do hacjendy, a także szukania okazji do spotkania z dziećmi, ale uparty Alejandro chciał chociaż zorientować co tak naprawdę dzieje się na granicy jego ziem. Widok jaki zobaczył wyraźnie go przestraszył. Pełno ludzi uzbrojonych po zęby stała na czatach i pilnowało każdego skrawka ziemi. Nie tak wyglądało to jakiś czas temu. Alejandro był zdruzgotany...

- A więc to prawda. Sandoval postawił na nogi prawdziwe wojsko aby pilnowali moich ziem. Co za szuja! Wtargnął na moje ziemie i czuje się właścicielem. A to wszystko przy pomocy Manuela i Esperanzy. Nie mogę w to uwierzyć. Zwolnił moich ludzi, wyrzucił moje dzieci i przejął stery. Przysięgam, że nie na długo. Inaczej nie nazywam się Alejandro De La Fuente...
- Oni czują się teraz bardzo pewnie. Ale nie martw się. Nadejdzie moment kiedy to każdy z tych zdrajców zapłaci za swoje. Udławią się swoją władzą i nic im nie pomoże. Hacjenda wróci w twoje ręce. Powrócisz triumfalnie, tak samo jak twoje dzieci... Pomogę ci. Zresztą nie tylko ja. Arturo i jego ludzie pokażą tym marionetkom od Ricarda jak wygląda sprawiedliwość. Wiem, że teraz to co mówi wydaje się trudne do zrealizowania po tylu krzywdach jakie ci wyrządzono, ale tak będzie. Ty zajmiesz się Manuelem, a ja Esperanzą. Staniemy z nimi oko w oko i wyrównamy rachunki. Pokonamy ich z zaskoczenia. Zanim zorientują się co jest grane, już będzie po nich – przekonywał brata Martin...
- Obyś miał rację...
- Chodźmy stąd. Nikt nie może nas zobaczyć. Wrócimy gdy wszystko będzie ku temu gotowe...

Mieszkanie Bruna i Danieli.

- Witam pana komendanta – powiedział zaskoczony Bruno na widok Artura...
- Witaj Bruno. Nie udawaj takiego zdziwienia. Twoja żona o wszystkim mi opowiedziała. Ty też powinieneś wiedzieć po co tu jestem i o czym chcę porozmawiać. Najwyższy czas wszystko sobie wyjaśnić – odparł Arturo.
- Ma pan rację. Nie będę więcej oszustem za jakiego zapewne pan mnie uważa. Jestem aresztowany, tak? Proszę się nie krępować i zakuć mnie w kajdanki...
- Nie zrobię tego...
- Dlaczego?
- Bo w więzieniu się nie zmienisz, a przynajmniej nie będziesz miał takiej szansy. Możesz z tego wybrnąć tylko w jeden sposób. Dobrze wiesz jaki. Musisz mi pomóc. Wejdź w łaski tego człowieka tak jak zamierzałeś, możesz popełnić jakieś drobne przestępstwo, przymknę na to oko tak jak i teraz. Najważniejsze dla całej akcji jest złapania Ricardo Sandovala. Dlatego połączmy siły. To jest i moja i twoja szansa Bruno. Co ty na to?
- Jestem zaskoczony...
- To nie bądź i zacznij lepiej myśleć jak się do tego człowieka dobrać. Drugiej szansy ode mnie nie dostaniesz. I podziękuj żonie za wstawiennictwo. W innym wypadku nie rozmawiałbym z tobą w taki sposób i nie siedziałbyś wygodnie na swojej kanapie, lecz na więziennej pryczy...

Mieszkanie Caroliny i Adriana.

- Zasiedziałem się. Muszę iść. Pewnie się o mnie martwią – powiedział Javier zorientowawszy się, że jest już późno...
- To moja wina. Pewnie cię zanudziłam swoimi opowieściami – odparła Carolina.
- Nic z tych rzeczy. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Nie jesteś nawet taka zła gdy się z tobą rozmawia. Chyba zmienię o tobie zdanie...
- A ja o tobie. Łączy nas podobna, trudna przeszłość. Ale wiesz co ci powiem. Trzeba żyć dalej i optymistycznie patrzeć naprzód. Inaczej się nie da...
- Masz rację. Należy wierzyć, że będzie lepiej. A mnie już jest lepiej i wiesz dzięki komu? Dzięki tobie Carolino. Może się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Nie ukrywam, że liczę na to. Ale co za dużo to niezdrowo. Idź już podrywaczu...
- Jak sobie życzysz pokręcona dziewczyno? Chyba tak się nazwałaś, prawda?
- Nie inaczej.
- Jeszcze raz dziękuję...

Javier w przypływie chwili mocno przytulił dziewczynę. Trwało to dość długo, ale chłopak nie mógł spuścić z niej wzroku. Także Carolina poczuła coś niezwykłego w tych silnych ramionach Javiera. Patrzyli sobie w oczy i niewiele brakowało aby Javier pocałował dziewczynę. W odpowiedniej chwili opanował się jednak...

- Pójdę już – powiedział wciąż nie odrywając od niej wzroku. Chciał pójść, ale nie mógł...

Nie zdążył jednak nawet ruszyć się gdy w drzwiach stanął Adrian. Zobaczył córkę w niedwuznacznej sytuacji z obcym mężczyzną co wprawiło go w wielką złość...

- Co to ma znaczyć Carolina? Czy ja przypadkiem wam nie przeszkadzam? Kim jest ten mężczyzna? Co on tu robi? Wytłumacz mi to, bo nie bardzo rozumiem – zdenerwował się Adrian...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:57:23 26-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:29:29 26-08-08    Temat postu:

Znowu 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:39:40 26-08-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:41:58 26-08-08    Temat postu:

super odcinek D
no widzę że Javier z Caro znaleźli wspólny język, Jvier ze wszystkiego zwierzył się Carolinie następnie dziewczyna też opowiedziała Javierowi oboje życie nie oszczedza..
nom bracia Munos dalej chcą żeby siostrzyczki z nimi zamieszkały, ale moze już niedługo, hehe
hehe Esperanza z Ricardem zostali sami i mogą się zabawić teraz hacjenda już nalezy do nich całkowicie, ech..
Alejnadro z martinem zobacyli jak teraz wygladają tereny na jego hacjendzie, szkoda ,ze nic nie mogą zrobić..
fajnie ze Arturo pomoże Bruno, nawet przymknie oko na drobne przestępstwo ale dzięki temu złapią Sandovala
świetna scenka z javierem y Caro, oboje coś do siebie poczuli, mam nadzieję ze jeszcze sie spotkają, szkoda ze w niedwuznacznej sytuacji przyłapał ich Adrian...
czekam na newik )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:42:59 26-08-08    Temat postu:

super odcinek D
no widzę że Javier z Caro znaleźli wspólny język, Jvier ze wszystkiego zwierzył się Carolinie następnie dziewczyna też opowiedziała Javierowi oboje życie nie oszczedza..
nom bracia Munos dalej chcą żeby siostrzyczki z nimi zamieszkały, ale moze już niedługo, hehe
hehe Esperanza z Ricardem zostali sami i mogą się zabawić teraz hacjenda już nalezy do nich całkowicie, ech..
Alejnadro z martinem zobacyli jak teraz wygladają tereny na jego hacjendzie, szkoda ,ze nic nie mogą zrobić..
fajnie ze Arturo pomoże Bruno, nawet przymknie oko na drobne przestępstwo ale dzięki temu złapią Sandovala
świetna scenka z javierem y Caro, oboje coś do siebie poczuli, mam nadzieję ze jeszcze sie spotkają, szkoda ze w niedwuznacznej sytuacji przyłapał ich Adrian...
czekam na newik )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:50:58 26-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek Gratuluję Carolina i Javier jakoś się dogadują.Jestem pewna,że coś z tego będzie.Ich pierwsze spotkanie nie było zbyt przyjemne ale teraz będzie coraz lepiej,wiem to Bracia nalegają aby siostry zamieszkały u nich ale moim zdaniem to Marina i Soledad same powinny o tym zadecydować..Jesli będą gotowe na to,żeby zamieszkać z nimi Esperanza nie marnuje czasu.. W pięknej scenie Caroliny i Javier przeszkodził Adrian

Czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:23:23 27-08-08    Temat postu:

Super odcinek
Alejandro pojechał na swoje ziemie przekonać się co tam się dzieje. Zobaczył wojsko ludzi Ricarda.
Arturo przyszedl do Bruno powiedzieć, że wszystko wie. Zaproponował mu współpracę w zdemaskowaniu Ricarda.
Gustawo i Sergio przekonywały dziewczyny, zeby z nimi zamieszkały. Ale one zrobią to jak będą gotowe. Dobrze, że w trudnych chwilach mogą liczyć na wsparcie ukochanych mężczyzn.
Carolina i Javier znaleźli wspólny język. Dobrze się czują w swoim towarzystwie. Mieli sie pocałować, ale przyjście Adrian to uniemożliwiło. Był bardzo zdenerwowany. Ciekawe jak z tego wybrną
Czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:48:53 28-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, *~Lidka*~ oraz ~~Basia~~

40 ODCINEK

Mieszkanie Caroliny i Adriana.

- To nie to co myślisz tato. Uspokój się – próbowała tłumaczyć się Carolina...
- Właśnie widzę co chciałaś robić w tym domu z zupełnie obcym mężczyzną – powiedział zdenerwowany Adrian...
- On nie jest obcym tylko znajomym...
- Może ja wszystko wytłumaczę – wtrącił nagle Javier...
- Niech pan już nie pogarsza swojej sytuacji i wyjdzie...
- Ale to nie jest wina pana córki...
- Proszę wyjść!

Javier widząc stanowczość Adriana szybko wyszedł z mieszkania. Carolina nie mogła zrozumieć dlaczego jej ojciec tak dziwnie zareagował...

- Nie robiłam nic złego. O co ci chodzi? Co cię ugryzło? – spytała go.
- Ryzykujesz na każdym kroku. Uważaj kogo wpuszczasz do domu. Znam twoich wszystkich chłopaków, ale tego człowieka widzę pierwszy raz na oczy. A jeżeli to był ktoś od Ricardo Sandovala który miał cię uwieść lub zabić. Nie pomyślałaś o tym?
- Ale to tylko znajomy. Ten sam który kiedyś mnie odprowadził. Znów spotkaliśmy się przypadkowo i zaprosiłam go do siebie na rozmowę. Miał problemy i chciał się komuś wyżalić. Oto cała historia. Wyluzuj trochę...
- Powiedzmy, że ci wierzę. Może przesadziłem, ale to wszystko wynika z troski o twoje życie. Nie zapominaj gdzie jesteśmy. To Coralos, najbrutalniejsza okolica z możliwych. Uważaj na przyszłość kogo wpuszczasz do mieszkania pod moją nieobecność...
- Przesadzasz, bo akurat Javier to dobry człowiek i nikt go na mnie nie nasłał. Rozumiem twoją troską, ale wszystko ma swoje
granice – oburzyła się dziewczyna uciekając do swojego pokoju...
- Ona ma rację. Przesadziłem, ale z drugiej strony nie mogę zrozumieć co my robimy w tym piekle na ziemi, tak blisko tego przeklętego Ricardo Sandovala – pomyślał niepocieszony Adrian...

Na drugi dzień.

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Co tu robisz tak wcześnie rano? – zdziwiła się Lucrecia na widok Simona.
- Musiałem się z tobą zobaczyć i porozmawiać o Marinie – odparł Simon.
- Daj mi spokój. Moja kuzynka już mnie nie obchodzi. Może sobie mieszkać nawet pod mostem...
- Chcę wiedzieć gdzie się zatrzymała i przestać wreszcie kpić. Gdzie oni teraz mieszkają?
- Domyśl się. Są dwie opcje. Moje kuzyneczki mogą zamieszkać w jednym z dwóch hoteli jakie znajduja się w Coralos albo schronienia udzielą im jakże sympatyczni bracia Munos. Sergio na pewno z otwartymi rękami przyjąłby Marinę. I co ty na to?
- Nie denerwuj mnie. To również nie jest dobre dla ciebie, bo podobno ten kretyn bardzo ci się podoba...
- Spokojnie Simon. Będzie tak jak chcemy. Sprawdź hotele i mieszkanie Munosów. Tam znajdziesz swoją niedoszłą żonę...
- Jeszcze zobaczymy czy niedoszłą. Mamy wiele spraw do wyjaśnienia. Tak łatwo się mnie nie pozbędzie. Nie mając hacjendy Javier, Marina i Soledad są zrujnowani, więc tylko ja mogę im pomóc...
- Nie bądź śmieszny. Twoje interesy nie przynoszą ci tak wielkich dochodów jakich chciałbyś żeby przynosiły. Twoją jedyną nadzieją jest bycie jej mężem, ale ona nie wróci na hacjendę, a z tobą nikt się nie podzieli. Ani Ricardo ani Esperanza nie będą się z tobą liczyć...
- Oni może nie, ale jest jeszcze mój wspólnik Manuel. Nie zapominaj o nim...
- To on jest oficjalnie panem tych ziem, ale dobrze wiesz, że to Ricardo, Esperanza i ja tu rządzimy. Jest wielu właścicieli... Manuel jeszcze nie przyszedł, a Ricardo wychodził stąd z samego rana. Ta stara dzi**a Esperanza umiliła mu noc, ale on i tak zagra przeciwko niej. Nie zapominaj, że jest jeszcze Isabela, a ona ją zabije gdy tylko odkryje ten żałosny romans – stwierdziła Lucrecia.
- Wiesz co... Ani ty ani Esperanza ani Isabela nie różnicie się niczym. W głowie wam tylko pieniądze i łóżko. Dalej tak nie zajdziecie – odparł Simon po czym wyszedł z hacjendy.
- Ten kretyn jest jeszcze gorszy od Manuela. Co on znowu kombinuje? Będzie mi potrzebny aby odseparować Marinę od Sergia, ale nie podobają mi się jego daleko idące plany – westchnęła Lucrecia...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Isabela czekała na spóźnionego Ricarda. Już od progu rozpoczęła dyskusję, o której mężczyzna nie chciał nawet słyszeć...

- Czekałam na ciebie. O pięknej porze wracasz do domu. Pijany i śmierdzący... Niech zgadnę – obsłużyła cię Esperanza? Ona powinna pracować w burdelu chociaż moim zdaniem jest już nawet za stara na te popisowe wyczyny – powiedziała do męża Isabela.
- Nikt mnie nie obsłużył. Po prostu imprezowaliśmy z powodu przejęcie hacjendy. Nie moja wina, że ty chodzisz ode mnie nieco wcześniej spać. A poza tym daj mi spokój. Muszę się wykąpać, ubrać i nie mam czasu na twoje wymyślone problemy i jakieś żale – burknął wściekły Ricardo...
- Jasne... Jesteś zdrajcą i uważaj żeby ta kretynka cię nie wykiwała! Przez łóżko chce cię do siebie zbliżyć i liczy, że w ten sposób hacjenda będzie tylko jej!
- Niczego nie dostanie. Zapewniam cię. A teraz daj mi spokój...
- Kiedyś zabiję Esperanzę, bo nie lubię jak ktoś mi zawadza. Hacjenda będzie tylko nasza, mam dość reszty wspólników – pomyślała rozdrażniona Isabela...

Mieszkanie braci Munos.

- Musimy pomóc Marinie i Soledad i walczyć przeciwko Ricardo Sandovalowi – powiedział Sergio.
- Masz rację. Nienawidzę tego bydlaka od dawna i w końcu się zemszczę! – nie wytrzymał Gustavo.
- Za co go tak nienawidzisz? Nic nie rozumiem...
- Powiem ci prawdę. Jestem pewien, że Ricardo Sandoval był tajemniczym kochankiem naszej siostry! I to jego ludzi zgwałcili i zabili ją pięć lat temu! Dlatego nienawidzę tego człowieka i chętnie zemszczę się na nim! Spełniając swoją misję oraz pomagając Soledad w walce z nim! Myślisz, że dlaczego pracuję dla tego typka? Tylko i wyłącznie aby wkupić się w jego łaski i odegrać za ogromną krzywdę jaką zrobił on naszej siostrze...
- Mój Boże... Czemu dopiero teraz to mówisz... My i nasze ukochane mamy tego samego wroga. Musimy skończyć z tym przestępcą! Pomogę ci Gustavo ile tylko będę w stanie – przyznał Sergio...
- Każda pomoc będzie nam teraz potrzebna. Musimy zadbać aby nie skrzywdzono Mariny i Soledad, a także sami wymierzyć mu sprawiedliwość – stwierdził Gustavo...

Hotel.

- Miło cię widzieć wujku – ucieszyła się Soledad.
- Ciebie też wyrzucili z hacjendy? – dopytywała się go Marina.
- Wolałem sam odejść – odparł Martin.
- To gdzie teraz przebywasz?
- U znajomego, nie martwcie się o mnie... Przyszedłem tu powiedzieć wam coś bardzo ważnego. Dotyczy to Manuela i waszego ojca...
- Ale my już wszystko wiemy... Ojciec ustanowił Manuela właścicielem hacjendy. Też tego nie rozumiem, ale co zrobić – westchnął Javier.
- Nie o to chodzi. Posłuchajcie mnie uważnie. Wasz ojciec...

Martin chciał powiedzieć im prawdę i przygotować ich do nieuniknionego kiedyś spotkania z Alejandrem, ale nie zdołał. Nagle do hotelu przyszedł Simon, który koniecznie chciał porozmawiać z Mariną...

- Co tu robisz Simon? – zdziwiła się Marina.
- Dobrze wiesz co tu robię. Za dużo czasu już straciłem. Chcę usłyszeć od ciebie jaka jest twoja ostateczna odpowiedź. Wyjdziesz za mnie czy w dalszym ciągu zamierzasz się mną bawić? Nie wyjdę stąd bez otrzymania ostatecznej odpowiedzi. Wiem, że przeżywasz teraz trudne chwile, okres żałoby, teraz straciłaś hacjendę, ale ja nie już dłużej czekać...
- Porozmawiajmy na spokojnie. Widzę, że jesteś wzburzony.
- Odpowiedz mi. A może masz coś do ukrycia? Czyżby twój kochanek był powodem dlaczego tak długo trzymasz mnie w niepewności?
- Nie wiem o czy mówisz...
- Nie udawaj... Z tym prostakiem nie czeka cię nic dobrego. A mnie znasz bardzo dobrze, łączy nas tak wiele... Wyjdź za mnie, a twoje życie znów będzie takie jak dawniej – przekonywał dziewczynę Simon...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Przyszedłeś aby zasiąść na tronie? – spytała Esperanza.
- Przestań się dąsać. Chyba już wyjaśniliśmy sytuację. Rządzimy wspólnie i musimy uważać na poczynania Ricarda. Ci wszyscy ludzie chroniący hacjendy nie są z nami, lecz z nim. To nie przelewki. Trzymajmy się lepiej planu – zauważył Manuel.
- Panie Manuelu, ktoś przyjechał do pani i pani Esperanzy – powiedział nagle Tobias.
- Kto taki?
- Komendant policji Arturo Peralta. Chce z wami porozmawiać...
- Tego tylko brakowało – zmieszał się Manuel. Wpuśćcie go, nie róbcie żadnych scen i awantur. Niech wie, że przejęliśmy hacjendę legalnie...
- Będziemy mu to jeszcze musieli udowodnić – kiwała przecząco głową Esperanza.
- Bez obaw. Nic nam nie udowodni...

Po chwili...

- Witam panie komendancie. Co pana do nas sprowadza? – zapytał udając serdeczność Manuel.
- Dobrze wiesz co. Nielegalne przejęcie hacjendy przez ciebie, Esperanzę Guzman oraz Ricarda Sandovala – odpowiedział stanowczo Arturo...
- To bezpodstawne oskarżenia. Dobrze mnie pan zna. Nigdy nie śmiałbym zrobić czegokolwiek nielegalnie. Alejandro De La Fuente uczynił mnie właścicielem hacjendy i są na to dokumenty. Mogę je pokazać choćby zaraz. Zmarły nie zostawił testamentu, więc nie ma innych ustaleń. Esperanza została z własnej woli, tak samo Lucrecia De La Fuente. Nie moja wina, że pozostali członkowie rodziny zbuntowali się przeciwko mnie...
- Nie oszukuj mnie. To Sandovalowie władając hacjendą. Ty jesteś tylko pionkiem w ich grze...
- Wypraszam sobie. Ani Ricardo ani jego żona nie mają żadnych praw do hacjendy...
- A jego ludzie co tu robią?
- Wzmocniłem straży dzięki pomocy Ricarda. To mogę przyznać, ale nikt tu nie zagrabił tych ziem ani tej hacjendy. Wszystko jest zgodnie z prawem...
- Nie mogę mu powiedzieć, że Alejandro żyje, bo wtedy zawaliłbym sprawę – pomyślał Arturo...
- Oto dokumenty. Nic nie możecie nam zarzucić – stwierdziła dumnie Esperanza.
- Rzeczywiście wszystko jest w porządku...
- Ma pan jeszcze jakieś pytania czy dacie nam w końcu spokój. A może chcecie poszukać Sandovala? Nie ma go tu. Ile razy mam
powtarzać? – denerwował się Manuel...
- To wszystko. Przepraszam za kłopot. Upewniłem się, że działacie legalnie. Jeszcze nie nadszedł odpowiedni moment na stawienie im czoła – pomyślał Arturo...

Kościół.

Carolina dłuższy czas modliła się w kościele gdy zauważył ją ksiądz Salvador. Łzy napłynęły jej do oczu na myśl o swoim ojcu – mordercy oraz matce, o której nic nie wiedziała.

- Czemu płaczesz? – spytał ją ksiądz.
- Mam powody proszę księdza. Moje życie przewróciło się do góry nogami – odparł Carolina.
- Opowiedz o tym...
- To będzie długa historia, ale najpierw chciałabym księdza o coś spytać. Zapewne wiele lat pracuje ksiądz w tej parafii i znam doskonale to miasto.
- Dokładnie dziecko... O co chcesz mnie zapytać?
- O moją matkę... Muszę wiedzieć czy rzeczywiście i kiedy zmarła...

Hotel.

- Masz rację Simon. Nie mogę cię dłużej okłamywać – kontynuowała Marina...
- Okłamywać? Co chcesz przez to powiedzieć? – Simon był coraz bardziej sfrustrowany.
- Kocham Sergia Munosa, a on mnie. Jesteśmy razem. Nigdy cię nie kochałam i moja ostateczna odpowiedź brzmi: nie! Nie wyjdę za ciebie... Przepraszam, ale nie mogę postąpić inaczej. Byłoby to nieuczciwe wobec siebie, a przede wszystkim ciebie...
- Pożałujesz tego idiotko... Jeszcze mnie nie znasz... To prawda. Niedługo dopiero poznacz moje prawdziwe oblicze. Wybiję ci z głowy tego prostaka. Nigdy z nim nie będziesz – pomyślał wściekły Simon...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:49:53 28-08-08    Temat postu:

Kolejny raz wysłało się dwukrotnie

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 18:58:16 28-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:15:41 28-08-08    Temat postu:

Super odcinek
Adrian wyprosił z mieszkania Javiera. Był zdenerwowany. Carolina mu powiedziała, że ma dość i poszla do swojego pokoju. On później przyznał rację, ze przesadził.
Lucresia rozmawiała z Simonem o Marinie. Chca rozdzielić ją z Sergiem. Ciekawe czy się uda. Lucre nie podobają się plany Simona.
Isabela była wściekła zobaczywszy męża późno wracającego do domu. Domyśla się z kim był, ale on zaprzeczył jakoby był z Esperanzą. Isabela poprzysięgła, ze kiedyś ją zabije.
Gustawo powiedział bratu prawdę, dleczego pracuje u Ricarda. Sergio był w szoku i obiecał pomóc w walce przeciw wspólnemu wrogowi.
Martin przyszedł do hotelu porozmawić z Mariną, chcial coś jej powiedziec, ale wtargnął ten durny Simon. Chciał wiedzieć jaka jest odpowiedź Mariny. Na szczęście ona powiedziała, że nie bedzie jego żoną bo kocha Sergia. Simon złożeszczył w myślach, ze ona nigdy nie będzie z Sergiem bo on do tego nie dopuści. Ależ on głupek i down. Jak ja go nie cierpię, niech spada na drzewo, bambus albo na szczaw, albo najlepiej na kaktus, żeby sobie pokłół swoje cztery litery
Arturo przyszedł do hacjendy. Manuel powiedział, ze została przejęta zgodnie z prawem i że on nie mógłby działac wbrew przepisom. Jaki on mądry, szkoda, że nie łysy.
Carolina przyszla do kościoła się pomodlić. Spotkała księdza, chciała się dowiedzieć coś o swojej matce. Czy żyje. Ciekawe czy się czegoś dowie.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:25:49 28-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek Każdy jest coraz lepszy
Adrian wyprosił Javier no źle,że nie pozwala,żeby Carolina się z kimś spotykała No ale potem tego żałował,wiedział,że źle postąpił..Zobaczymy jak wypali plan Simona i Lucrecii ale czuję,że im się nie uda
Isabela widziała,że jej mąż wraca późno i domyśliła się z kim był..Robi się coraz ciekawiej Simon nie daje za wygraną..No i ciekawe co dalej z Caroliną czy się czegoś dowie..

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:33:04 28-08-08    Temat postu:

super odcinek
szkoda ze Javier nie miał nawet głosu zeby wytłumaczyć się przed Afrianem, nie robił nic złego z Caro.. ale rozumiem też że Adrian obawia sie ciągle z kim się spotyka Carolina, w każdej chwili moze jej grozić niebezpieczeństwo...
no ciekawe czy Simon odnajdzie gdzieś Marinę..
no Isabela wściekła na Ricarda, który przyszedł po nocy spędzonej z Esperanzą, ciekawe kiedy ich przyłąpie na gorącym ucynku..
w końcu Gustavo powiedział Sergiowi że uważa Sandovala za zabójcę ich siostry..
ech Martin już miał powiedzieć rodzeństwu ze Alejandro żyje, a tu wparował Simon, i chce gadać z Mari..
komendant dobrze wie że Esperanza, Manuel y Sandoval przejęli hacjendę nielegalnie, no ale nie może teraz tego ujawniać..
oo może ksiądz skojarzy fakty i zda sobie sprawę ze Liliana jest matką Caroliny, oby
w kocu Marina powiedziała Simonowi ze go nie kocha, a kocha Munosa, ale Simon łatwo nie odpuści..
czekam na newik pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:24:03 29-08-08    Temat postu:

Greg zatkało mnie
Nie byłam na forum kilka dni a w twojej telci tyle się dzieje
Ale cieszę się ,że Esperanza uwiodła Ricarda
Tylko ta cała Isabela jej zawadza
Mogła by się jej pozbyć
Ogólnie bardzo dużo się działo więc nie wiem co napisać...
Odcinki podobały mi się bardzo
Pozdrowienia ;***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Virginia
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:42:00 29-08-08    Temat postu:

Fajny odcinek... Adrian jest trochę przewrażliwiony na punkcie córki.... Wredna Lucrecia, chce odbić Sergia Marinie... Dobrze przynajmniej, że Marina ostatecznie odrzuciła Simona... a Ricardo dalej sobie grabi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:52:25 30-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, *~Lidka*~, ~~Basia~~, Kris oraz Virginia

41 ODCINEK

Hotel.

- To jakiś żart? Jak możesz mi to robić – uparcie obstawał przy swoim Simon...
- Przynajmniej jestem wobec ciebie szczera i nie będę cię więcej zwodzić – odparła Marina.
- Zakpiłaś sobie ze mnie. A tak długo byliśmy razem... Wolisz tego prostaka? Jeszcze się na nim przejedziesz. Nie masz pojęcia, że on współpracuje z ludźmi którzy przejęli hacjendę. Z Sandovalami! On i jego brat są ich sługusami!
- Jak śmiesz tak o nich mówić! To nieprawda!
- Przekonasz się. Ten biedak nie zapewni ci życia na jakie zasługujesz. Ja mógłbym ci pomóc w tych trudnych dla ciebie chwilach, ale mnie odrzucaj. Jeszcze tego pożałujesz!
- Nie gróź mojej siostrze – wtrącił się Javier. Nie słyszałeś, że to koniec waszego związku.
- Posłuchaj Javier... Koniec będzie wtedy kiedy ja o tym zadecyduję. A myślałem, że Marina jest rozsądna i woli mnie jako przyjaciela, a nie wroga – powiedział Simon wychodząc z pokoju...
- Nie martw się. Przejdzie mu. To typowa reakcja odrzuconego mężczyzny. Dobrze zrobiłaś wreszcie zrywając z Simonem – pocieszała siostrę Soledad...
- Też tak sądzę. A gdzie wujek? Miał z nami o czymś porozmawiać.
- Niestety nie zdążył, bo musiał wyjść w międzyczasie. Ciekawe co chciał nam przekazać – zastanawiał się Javier...

Kościół.

- O twoją matkę? Co konkretnie chcesz wiedzieć? – zdziwił się ksiądz Salvador...
- To długa historia, ale chętnie ją opowiem. Wychowali mnie przybrani rodzice, a o prawdziwych wiem bardzo niewiele. Teraz nadszedł czas aby poznać swoją przeszłość – opowiadała Carolina.
- Ale jaka miałaby być w tym wszystkim moja pomoc?
- Ksiądz na pewno musiał znać moją matkę i wiedzieć o niej co nieco.
- Dobrze, ale powiedz mi jak nazywała się twoja mama?
- Nie wiem...
- To jak ci mam pomóc dziecko – zdumiał się ksiądz nie wiedząc jak pocieszyć załamaną Carolinę...
- Wiem tylko, że umarła przy porodzie... Była chyba służącą, ubogą kobietą...
- To wciąż za mało... Znałem wielu ludzi w tym mieście, ale muszę znać imię twoje mamy. Bez tego będzie ciężko...
- Wiem... Ale warto było spróbować... Może się dowiem i wtedy jeszcze raz przyjdę do księdza...
- Poczekaj... A znasz imię i nazwisko ojca?
- Znam, ale nie ma co o nim mówić. To prawdziwy bydlak. Nie chcę nawet słyszeć o Ricardo Sandovalu... Pójdę już. Z Bogiem...

Carolina wybiegła czym prędzej z kościoła... Ksiądz zorientował się, że przecież Ricardo miał romans z Lilianą i to musi być ta zaginiona córka kobiety z którą kiedyś rozmawiał.

- Proszę zaczekać! Czemu ona zareagowała tak nerwowo? Nie zdążę jej dogonić... Przecież wiem kto jest jej matką, a ta dziewczyna nawet się nie przedstawiła. Jak ją teraz odnajdę? – zamyślił się ksiądz...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Co się stało, że musieliśmy przyjechać na twoje zawołanie? – zapytał poirytowany Ricardo który przyjechał do hacjendy po telefonie od Manuela.
- Właśnie... Mieliśmy zamiar odpocząć, a nie znowu tu
przyjeżdżać – niecierpliwiła się Isabela.
- Jak nie chcesz słuchać to wyjdź. Nikt cię tu siłą nie trzyma. Nie jesteś tu panią – odpowiedziała jej Esperanza...
- Nie zaczynaj lepiej ze mną, bo skończy się moja cierpliwość!
- Uspokójcie się! Nie czas i nie miejsce na kłótnie – uspokoił sytuację Manuel.
- Powiedz im o co chodzi – dopytywała się Lucrecia.
- O Arturo Peraltę. Ten przeklęty komendant był tu przed godziną i zadawał wiele pytań...
- Jakich pytań?
- O hacjendę. Miał wątpliwości, że Esperanza i ja przejęliśmy ją legalnie...
- Nie rozumiem... To ty też ją przejąłeś? – zdziwił się Sandoval.
- Oj nie łap mnie za słowa... Pokazaliśmy mu dokumenty i chyba w nie uwierzył chociaż nie byłbym tego taki pewny. On do końca będzie nam utrudniał życie. Zawsze był przyjacielem Alejandra i jego rodzinie. Nie krył się z sympatia do tych idiotów – zauważył Manuel.
- To prawda. Trzeba coś z nim w końcu zrobić. Moim zdaniem należy go posłać do piachu jak resztę i ustanowić komendantem jakąś marionetkę. Wtedy będziemy mieli zabezpieczenie, a nikt z policji w stolicy nie będzie się wtrącać – dodała Esperanza...
- Ten kretyn od lat mnie denerwuje. Kilkakrotnie wysyłałem ludzi żeby go zabić, ale on radził sobie z nimi jednym palcem. Teraz wiem, że do tej roboty zatrudniałem gamoni. Gdy zajmie się tym profesjonalista Arturo Peralta dołączy do swojego przyjaciela Alejandra – oznajmił Ricardo.
- Cieszy mnie gdy wspólnicy mówią jednym głosem – cieszyła się Lucrecia...
- Oskar się tym zajmie, prawda? – szepnęła na ucho mężowi Isabela...
- Tak...
- Czyli ten problem mamy z głowy – stwierdził Manuel.
- Dokładnie tak. Gdy pozbędziemy się Peralty, w jego miejsce wejdzie niejaki Bruno Rebollar, mój człowiek. Ten policjant jest przekupny i pod moją kontrolą, więc idealnie nadaje się na komendanta. Co wy na to?
- Ufamy w twoje słowo – powiedziała po chwili namysłu Esperanza...
- Będę spokojniejszy gdy policja będzie po mojej stronie. Wtedy już nikt nam nie odbierze hacjendy i nikt nie pomoże dzieciom Alejandro i Marii Emilii w ewentualnym powrocie. Nikt – zacierał ręce Ricardo...

Mieszkanie Arturo.

- Przygotowałeś dzieci do mojej wizyty i nagłego cudownego zmartwychwstania? – zapytał brata Alejandro.
- Nie... Nie zdążyłem – odparł Martin uważnie śledząc jaka będzie reakcja Alejandra...
- Jak to nie?
- Miałem im powiedzieć gdy w hotelu zjawił się wściekły Simon Toredo...
- A co on tam robił?
- Chciał usłyszeć ostateczną odpowiedź jaką otrzyma od Mariny. Gdy ona powiedziała, że za niego nie wyjdzie nieźle się zdenerwował. To nie był odpowiedni moment na rozmowę z Mariną, Soledad i Javierem. Musiałem wyjść...
- Zwariowałeś? To nie był odpowiedni moment? To ile jeszcze mam czekać żeby zobaczyć się z dziećmi? Mam tego dość!
- Uspokój się Alejandro. Daj skończyć mówić Martinowi – wtrącił Arturo...
- Simon zaczął dziwnym tonem rozmawiać z Mariną i to mnie zaniepokoiło. Mówił, że chce jej pomóc, ale ona wybiera innego. A skoro tak to on będzie jej wrogiem, a nie przyjacielem...
- Jak ten człowiek śmie wygadywać takie rzeczy do mojej córki! – oburzył się Alejandro...
- Jest coś czego nie wiesz... O ile Javier po śmierci Ofelii nie ma żadnej dziewczyny, to Marina i Soledad zakochały się chyba z wzajemnością...
- W kim się zakochały moje córki?
- Marina w Sergio Munosie, a Soledad chyba w jego bracie Gustavo...
- To mnie zaskoczyłaś. Pamiętam tych ludzi z młodości. Wyglądają na uczciwych.
- I tacy są chociaż Simon zarzucał, że pracują dla...
- Dla kogo? Wyduś to w końcu z siebie!
- Pracują w hacjendzie Sandovalów...
- O mój Boże... To podstęp... Skoro oni pracują dla tego bandyty to na pewno Ricardo nieźle im zapłacił aby uwiedli moje córki. Przecież oni nie są zbyt bogaci. Za pieniądze można wszystko... Moje córki mogą być teraz w niezłej pułapce – aż złapał się za głowę po tych słowach Alejandro...
- Nie wyciagaj zbyt pochopnych wniosków... Może oni wcale nie są
z polecenia Sandovala? Może kochają twoje córki – stwierdził Martin...
- Tym bardziej muszę się z nimi spotkać. Z moimi dziećmi i z tymi Munosami...
- Wszystko w swoim czasie. Dajcie mi też coś powiedzieć... Byłem w hacjendzie i rozmawiałem z Manuelem i Esperanzą – powiedział Arturo...
- I czego się dowiedziałeś? Mów szybko! – niecierpliwił się Alejandro.
- Cóż wszystko wygląda na zgodne z prawem chociaż wiadomo, że nie jest, bo ty żyjesz i masz się dobrze. Nie widziałem aby był z nimi Ricardo Sandoval, ale jego ludzie czuwają przed hacjendą. Pilnują jej ze wszystkich stron. Obawiam się jednak, że ten spisek jest na naprawdę wielką skalę. Sandoval i jego żona mają wielkie wpływy i kontakty. Są na razie nie do ruszenia. A jakby tego było mało po ich stronie są nie tylko Esperanza i Manuel, ale i kuzynka twoich dzieci Lucrecia De La Fuente. Widziałem ją bardzo zadowoloną z obrotu spraw... A jeden z moich ludzi widział kiedyś jak Ricardo i Simon Toredo robią ze sobą interesy. Jeżeli Lucrecia i Simon również należą do tej spółki to sytuacja jest gorsza niż myślałem – westchnął Arturo.
- Nie sądzę aby Simon był z nimi, a tym bardziej Lucrecia. To próżna dziewczyna, ale ona nic by na tym nie zyskała. Ricardo nie będzie się z nią dzielił. Ale sam nie wiem... Po zdradzie Manuela i Esperanzy każdy czarny scenariusz jest możliwy... Ale gdy okaże się, że ja żyję to wszyscy pożałują tej zdrady!
- Zaczekaj... Gdy im się pokażesz, zabiją cię bez wahania i wtedy rzeczywiście hacjenda będzie ich. Na razie spotkaj się z dziećmi i razem obmyślimy plan powstrzymania tych ludzi, dobrze?
- Niech będzie – ustąpił w końcu Alejandro...

Mieszkanie Liliany.

Liliana myślała o swojej córke wybił ją z myśli dzwonek do drzwi. Był to ksiądz Salvador...

- Witaj Liliano. Ładnie mieszkanie wynajęłaś – powiedział ksiądz.
- Takie sobie. Żadne luksusy. Przecież na więcej mnie nie stać. Ledwo starcza mi na czyns – odparła Liliana. Co księdza do mnie sprowadza?
- Zawsze mogłaś zamieszkać na plebanii. Proponowałem ci to nieraz. Ale przejdę do najważniejszej rzeczy którą chcę ci teraz przekazać.
- Co takiego?
- Chodzi o twoją córkę. Wiem, że żyje i przebywa teraz w Coralos! Co ty na to?
- Ksiądz mnie nie okłamuje? Moja córka żyje? Gdzie jest? Jak się nazywa? Proszę powiedzieć...

Tysiące pytań przewijały się przez głowę Liliany, a ksiądz zrozumiał nagle, że praktycznie na żadne z nich nie może jej niestety odpowiedzieć...

Tymczasem...

Okolice hacjendy Sandovalów.

- Nie ma szefa? – spytał Simon.
- Nie ma. Wyszedł chyba na spotkanie ze wspólnikami do hacjendy De La Fuente – odpowiedział mu Tobias.
- Rozumiem. W takim razie nic tu po mnie...

Po chwili jednak zauważył, że Gustavo, a także Sergio uwijali się jak w ukropie przeganiając bydło.

- Co tu robi Sergio Munos? – zdziwił się Simon.
- Pracuje razem z bratem. Szef na to pozwolił, bo lubi tego chłopaka, a jego brat jest równie pracowity i pomocny. Dzięki nim nasza hacjenda dobrze się rozwija – stwierdził Tobias...
- On pracowity i pomocny? Może Gustavo Munos taki jest, ale jego brat na pewno nie... Już ja się z nim policzę!
- Co ty robisz?
- Zabiję drania?
- Uspokój się Simon. Jak masz coś do niego to spotkaj się z nim poza hacjendą...
- Mam z nim porachunki. Sergio Munos odebrał mi ukochaną kobietę. Masz jednak rację. Ja go nie ruszę. Zabije go kto inny...
- Kto taki?
- Ty Tobias. Weź strzelbę i zabij drania! Trafisz bez trudu z tej odległości... Jesteś przecież znakomitym strzelcem. Zapłacę ci tyle ile zarabiasz u Ricarda przez cały rok. Co ty na to?
- Ale...
- Zabij go, a otrzymasz w zamian ogromne pieniądze i moją wdzięczność...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:54:25 30-08-08    Temat postu:

I setny raz wychodzi dubelek

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:50:37 30-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 48, 49, 50  Następny
Strona 16 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin